Jeśli przybywa obcy mnich z dalekich okolic i chce jako
gość mieszkać z nami, a spodobają mu się
miejscowe zwyczaje i nie będzie wnosił na kanał niepokoju
przez swoje nadmierne wymagania, ale zadowoli się po prostu
tym, co zastanie, można go przyjąć na tak długo, jak tego
pragnie.
Gdy rozumnie i z pokorną miłością coś zgani lub coś zaproponuje,
niechaj opat rozważy starannie jego słowa, bo może Pan
przysłał go właśnie w tym celu.
Jeśli zaś zechce później zobowiązać się do stałości, nie
godzi się odrzucać takiej prośby, tym bardziej, że w czasie
gdy mieszkał jako gość, można już było poznać jego życie.
Gdyby będąc jeszcze gościem okazał się wymagający i występny,
nie tylko nie trzeba dopuszczać go do wspólnoty, lecz
nawet uczciwie powiedzieć, by sobie poszedł, zanim inni
zarażą się jego chorobą. Gdyby zaś swoim zachowaniem nie
zasługiwał na wyrzucenie, nie należy czekać, aż poprosi
o przyjęcie do wspólnoty, lecz już wcześniej poradzić
mu, aby został i innych pouczał swoim przykładem.
Jeśli opat stwierdzi, że jest on tego godny, może mu przyznać
miejsce nieco wyższe. Nie tylko zresztą mnichowi, lecz
również komuś z wyżej wspomnianych kapłanów czy kleryków
ma opat prawo przydzielić miejsce wyższe, niż wynikałoby
to z czasu jego wstąpienia, skoro uzna, że ich sposób
życia na takie wyróżnienie zasługuje.
Niech jednak opat zwraca uwagę, by nigdy nie przyjmować
na dłużej mnicha z jakiegoś innego, a znanego
mu klasztoru bez zgody lub listu polecającego tamtejszego
opata. Jest bowiem napisane: Nie czyń drugiemu, co tobie
niemiłe.
|